środa, 25 lipca 2012

Czas na zmiany.

Nastolatka nie zwróciła uwagi na odpowiedź matki do rudego chłopaka.
Już zdążyła przywyknąć do jej wypowiedzi i nie odezwała się nawet słowem.
Wyprostowała się na krześle,ale słuchawki odłożyła do torby.Wolała po prostu
siedzieć i słuchać ostatnich głosów anglików,bo wiedziała,że już za niedługo
za tym zatęskni..Za tutejszym warkotem aut,za kłótniami przechodniów,
za deszczową pogodą,za wypadami z Irminą do galerii handlowej na wielkie zakupy,
za spotkaniami z Pedro,za wszystkimi melanżami,po prostu za Bristolem.Miastem,
które było jej całym życiem,ponieważ właśnie tu,spotkały ją najwspanialsze
momenty jej życia.Jasne,bywały również te gorsze chwile,ale zawsze wszystko
kończyło się dobrze,dzięki poradom ojca i przyjaciół.A teraz wszystko to legło w 
gruzach.Co z tego,że jest internet..Przecież to nie to samo.. W każdym razie przyszedł
czas na zmiany i trzeba się do nich dostosować,bo w ten sposób będzie jej 
łatwiej,a Naomi bardzo dobrze o tym wie.
- O ! - zawołał piskliwy głos Salomei,wyrywając dziewczyną z  zamyślenia - Tam
stoi Alex,nasza była sąsiadka z Norwegi.Pamiętasz ją? A zresztą nie ważne! 
Pójdę do niej dosłownie na parę minut,a Ty nigdzie się stąd nie ruszaj,dobrze?
Szatynka pokiwała głową z pogardą.Dla matki i tak najważniejsze były jej sprawy
i jej życie,a losy Naomi miała w czterech literach,ale dziewczyna nie zwracała na nią
uwagi.Istotne,było jej przykro,że matka o nią nie dba,nie rozmawia z nią i nie 
wykazuje żadnych oznak zainteresowania życiem córki,więc dziewczyna nic nie 
mogła na to poradzić.Brudną robotę w ich rodzinie zawsze odwalał tata.. Koniec!
Teraz nie warto się już dołować.. 
Czyjeś ciepłe dłonie musnęły puszyste włosy Naomi.Dziewczyna momentalnie 
się wzdrygnęła i odwróciła głowę w stronę nieznajomego.Jej oczom ukazała 
się śliczna i opalona chłopięca twarz Pedra. Młodzi, od razu rzucili się na siebie,
na znak przytulenia.Nastolatka nie przypuszczała,że jeszcze dziś zobaczy swojego
chłopaka.W jej oczach zaszkliły się łzy,a głos jej się załamał i nie mogła wydobyć
z siebie,ani jednego słowa.
- Nie mogę o Tobie zapomnieć,po prostu nie potrafię..Musiałem przyjechać -
powiedział po chwilę chłopak,szeroko się uśmiechając i głodząc po policzku
Naomi - Wiesz,jak bardzo mi na Tobie zależy,prawda? Obiecaj mi tylko jedno..
Że nigdy o mnie nie zapomnisz,że nigdy nie wymażesz ze swojej pamięci
naszych wspólnych,dobrych i złych momentów..Bo,ja nigdy nie zapomnę Ciebie..
Ona tylko zdołała pokiwać głową i patrzyła nadal w jego okrągłe tęczówki,delikatnie
się uśmiechając.
- I pamiętaj,że zawsze możesz na mnie liczyć.Dzwoń kiedy tylko chcesz,nawet z 
najgłupszym problemem,o każdej porze dnia i nocy.Zawsze Ci doradzę i postaram
się pomóc - powiedział Pedro,a po jego słowach,dziewczyna jeszcze mocniej wtuliła
się w Jego tors - I jeszcze jedno.. Masz,mam nadzieję,że to Ci o mnie przypomni-
powiedział smutno patrząc na jej twarz. W jej dłonie wręczył małe,czerwone
pudełeczko. Naomi powoli otworzyła podarunek,a w nim dostrzegła,mały wisiorek
ze złotym sercem.Co więcej,naszyjnik się otwierał.Kiedy dziewczyna go otworzyła
dostrzegła zdjęcie Pedra i jej.Przytulali się i byli tak bardzo szczęśliwi.Jeszcze
nie wiedzieli co ich czeka.. Po drugiej stronie wisiorka był malutki napis,głoszący
'belive,hope,love'.  W tym samym czasie oczy zakochanych zwróciły się ku sobie
i chłopak zapytał.
- Ile masz jeszcze minut? 
- Odlot za 30 minut,więc już muszę się zbierać..- powiedziała przyglądając się
łańcuszkowi i powoli zapinając go na swojej szyi.
-To,żegnaj..- rzucił chłopak delikatnie ujmując twarz dziewczyny w swoje
duże ręce i powoli ją całując. Po chwili oboje się od siebie oderwali i poszli.
W przeciwną stronę. Co chwila się do siebie odwracali i nie dali rady.
Naomi podbiegła do niego i rzuciła się na jego szyję,a on ją podniósł.
W takiej pozycji ich usta zetknęły się ze sobą po raz ostatni.A potem,ona odbiegła
z zamkniętymi oczami,wpadając na matkę.
- Gorąca Italia na nas czeka,tak więc ruszajmy - zawołała szczęśliwie Salomea.
Bądź co bądź,ale jej córka nie odwzajemniała jej entuzjazmu.
Podróż samolotem niesamowicie ciągnęła się czterdziestolatce,która nie mogła 
doczekać się spotkania z Manuelem-jej chłopakiem.Jej córka była odmiennego
zdania.Chciała przebywać w samolocie jak najdłużej,by nie zaczynać nowego
życia,w nowym,całkiem obcym państwie.
W końcu samolot dopił do Rzymu,tego cudownego miasta,w którym zawsze
chciała mieszkać Naomi.Wreszcie ludzie mogli opuścić pokład Lufthansa.
-Widzę go! - krzyknęła zadowolona mama nastolatki - Tam stoi Manuel! Rozmawia
przez telefon! 
Po tym zdaniu Salomea pobiegła jak poparzona w stronę wyjścia z samolotu,
zostawiając córkę z dwiema torbami podręcznymi.
- Świetnie,jak zawsze.. - powiedziała pod nosem Naomi i chwyciła bagaże w ręce.
Wychodząc z pokładu widziała jak Manuel,cały rozpromieniony przytula jej
matkę.Powoli się wlekąc doszła do 'zakochanych'. 
-Benvenuto Naomi! Io sono Manuel - powiedział z akcentem.
-Dzień dobry - powiedziała po angielsku dziewczyna.Dobrze wiedziała,że ten człowiek
wyglądający jak pączek zna tylko swój ojczysty język.
A co do wyglądu Manuela..Nic nadzwyczajnego. Niski i pulchny mężczyzna,wyglądający
na około czterdzieści parę lat.Oczywiście był bardzo opalony,miał brązowe oczy i 
ciemne włosy,a w niektórych miejscach rosło mu parę siwych włosów.Wyglądał
na miłego człowieka.
Salomea natychmiast trąciła córkę w bok.
-Tu masz mówić tylko i wyłącznie po włosku,rozumiemy się? - rzuciła ostro.
-Pewnie..- powiedziała nastolatka już w języku,który pasował mamie.
-Zapraszam do samochodu! - krzyknął nowy partner mamy,prowadząc do
czarnego BMW. 
'Czyli na bogato' Pomyślała szatynka i nie myliła się. Manuel jechał bardzo szybko i
 na pewno przekroczył dozwoloną prędkość,ale Salomei to nie przeszkadzało.
Liczył się dla niej,wyłącznie jej wybranek,a nie bezpieczeństwo..
A teraz Naomi czeka podróż z Rzymu do Florencji - miasta które zamieszkuje
Manuel.

  
Witajcie! :D Troszkę mnie tu było ze względów,iż są wakacje i mnie nie było : ) 
Ale,teraz już jestem,także rozdziały postaram się dodawać raz na tydzień,
chyba,że będzie mało komentarzy. Rozdział? Niezbyt ciekawy,ale muszę to
jakoś rozwinąć,prawda? ;) Mam nadzieję,że Wam się spodoba,no i że nie pośniecie
 :)) I mam do Was ogromną prośbę! Komentujcie! Jeśli to czytacie,to bardzo proszę
o komentarze,które cholernie motywują do dalszego pisania.Przynajmniej wtedy
wiem,że opłaca się prowadzenie tego bloga ; ) I do usłyszenia już wkrótce : ) Cześć!